sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział V

 Zajrzałam do garderoby Stelli. Z normalnych ubrań znalazłam tam tylko duży T-shirt. Postanowiłam go pożyczyć. Wzięłam też jakieś dżinsy biodrówki. Wolałam to, niż oblepione krwią z nosa własne ciuchy. Wszystko to robiłam pod czujnym okiem Zielonookiego Bruneta, który przyglądał się badawczo moim poczynaniom, ale nic nie komentował.
  Następnie ruszyłam do łazienki... Spojrzałam przepraszająco na chłopaka, lecz on spokojnie usiadł na kanapie w korytarzu. Nie pozostało mi nic innego, jak wziąć prysznic, lecz gdy stanęłam przed lustrem....
  Wrzasnęłam przerażona. Wyglądałam paskudnie. Spuchnięty, siny nos, krwawe zacieki, bluzka wymazana krwią... Podkrążone oczy... Postanowiłam działaś szybko.
   Wzięłam prysznic... Kojące ciepło wody uspokoiło mnie nieco, a pięknie pachnący żel o zapachu lotosu zadziałał na moje zmysły. Następnie wytarłam się w wklepałam balsam Stelli. Ubrałam się i sięgnęłam po swoją kosmetyczkę. Pociągnęłam rzęsy tuszem i zrobiłam sobie, tzw. kocią kreskę. Fluidem starannie pokryłam opuchnięty nos. Przeczesałam jeszcze włosy i spojrzałam w lustro. Tak. Teraz wyglądałam zupełnie przyzwoicie.
   Otworzyłam drzwi... Zielonooki siedział tak, jak go zostawiłam. Spojrzał na mnie z zachwytem.
- Ślicznie wyglądasz... - Powiedział.
- Dzięki... Byłoby dobrze... Gdyby nie ten nos... - Powiedziałam speszona.
- Ech... Jak o tym myślę, to mam ochotę dać Adrianowi porządną nauczkę... - Warknął Brunet, lecz zaraz potem się opanował.
- Więc... Co robimy? - Spytałam, czując się trochę niezręcznie.
- Hmmm... Możemy gdzieś usiąść i pogadać. - Powiedział chłopak.
- Masz rację... Trochę dziwnie zaczęliśmy tą znajomość... - Szepnęłam. Chłopak ożywił się.
- Faktycznie! - Poderwał się z kanapy.
- Łukasz... - Przedstawił się.
- Lena... - Szepnęłam zarumieniona.
   Udaliśmy się do pokoju gościnnego. Znalazłam jakiś film na DVD i włączyłam go... Dopiero potem zobaczyłam tytuł "Miłosna noc w Paryżu".
- Nie wiedziałam co wybieram.... - Szepnęłam. Byłam cała czerwona.
- Nie martw się. Sam też bym to wybrał. - Szepnął chłopak uśmiechając się i patrząc mi w oczy. Następnie objął mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu. Czułam piękny zapach jego wody kolońskiej. Było mi naprawdę dobrze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz